-Twoim zdaniem który z nas psów nadaję się na psa alfę?
-Kail
-Niby czemu!?
-Bo on ma 6 lat młodziaku
-Arr...
-Chcesz wylecieć!?!ar...!
-Zamknij się!
Nagle se poszłem i pomyślał"Pozwę Kaila na walkę!"
Po szedł i mi to zaproponował.Powiedziałem:
-Zgadzam się!Omego!
On wyruszył bez myślne przesunąłem się a on walną w drzewo z całej siły i nie wstawał złapałęm go za kark i zacząłem ściskać i nagle przyszły jego dzieci powiedziały:
-TATO!!!!!!!!!!
Puściłem go i powiedziałem:
-Masz farta omego, że dzieci Cię ochroniły!-od szłem zły
Wiedziałem,że ten pies coś knuję a mianowicie zabicie Fire, po szłem do niej i powiedziałem:
-Musimy śledzić Jerome, co ty na to?-nic nie opowiedziała i poszła.
Jak sobie chodziłem nagle wdepnąłem w pułapkę i obok mnie znalazł się człowiek i powiedział:On wyruszył bez myślne przesunąłem się a on walną w drzewo z całej siły i nie wstawał złapałęm go za kark i zacząłem ściskać i nagle przyszły jego dzieci powiedziały:
-TATO!!!!!!!!!!
Puściłem go i powiedziałem:
-Masz farta omego, że dzieci Cię ochroniły!-od szłem zły
Wiedziałem,że ten pies coś knuję a mianowicie zabicie Fire, po szłem do niej i powiedziałem:
-Musimy śledzić Jerome, co ty na to?-nic nie opowiedziała i poszła.
-Kolego zabijesz dla mnie wszystkie psy-przestraszyłem się
Jechaliśmy a obok nie były mocno zranione psy do jednego z nich powiedziałem:
-Co Ci się stało?
-To ten człowiek
Nagle wstałem zacząłem, rozwalać łańcuch,ale na marne zobaczyłem policje i zacząłem szczekać i wyć a inni za mną człowiek wrzasną:
-ZAMKNIJCIE SIĘ!!!!
Oni się bali(zatrzymała go policja)ja szczekałem odważnie i jeden z policjantów powiedziała:
-Można zobaczyć pana samochód?
-Nie
-To nie było pytanie to rozkaz!
-Dobrze...
Policja zobaczyła nas i powiedziała:
-ILE PSÓW MA PAN?!?
-Dużo!
-Większość jest ranna!
Ja się zerwałem i rzuciłem na tamtego człowieka ale on wyszedł z samochodu uciekał a ja go złapałem bardzo mocno w nogę a on mnie kopną potem go zabiłem!Policja zaczęła uciekać a inne psy wrzasnęły:
-Stary pomóż!!
Rozwaliłem łańcuch i powiedziałem:
-Uciekajcie!
-Dobra...!
Biegłem,biegłem i jeszcze raz biegłem powiedziałem sobie sam:
-Gdzie ja jestem!-usłyszałem
Wróciłem do watahy.
A teraz trochę o życiu:
Kiedy miałem 1 miesiąc moi rodzice zginęli(nie wiem czemu mój tata zginą bo to był pies) i ja zostałem sam cała moja wataha umarła. Po 1 roku ludzie mnie porwali. Musiałem walczyć z psami


Uciekłem po 2 latach mój kolega został oswojony przez ludzi a ja się na to pad szałem

i uciekłem.Potem założyłem tą watahę.
Uciekłem po 2 latach mój kolega został oswojony przez ludzi a ja się na to pad szałem
i uciekłem.Potem założyłem tą watahę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz